Dziecko

Jak to jest z tym odpieluchowaniem?

Ostatnio miałam okazję rozmawiać z jedną z Was na temat odpieluchowania jej maluszka. Nie jestem w tym temacie wielkim ekspertem, mam jedno dziecko, widziałam trochę w żłobku i dużo przeczytałam na ten temat, ale nie uważam się za jakiś niesamowity autorytet w tej dziedzinie. Jednak chciałabym Wam opisać, jak to w praktyce wygląda, bo nawet w tej dziedzinie idealne mamy i eksperci rodem z PRLu nie ustają w bombardowaniu nas idealną wizją maluszka, który od najmłodszych miesięcy życia siada potulnie na nocniczku i sprawa jest załatwiona. Można mieć wrażenie, że dzieje się to już od pierwszego spotkania dziecka  z nocnikiem… Jednak z tym jest trochę jak z lisem z małego księcia…

Dzisiaj stawia się przede wszystkim na gotowość dziecka do podjęcia nauki nocnikowania. Musimy patrzeć przede wszystkim na sygnały, które wysyła nam dziecko. Czy jest już gotowe i do czego jest gotowe? Bo nie możemy oczekiwać, że od razu zacznie robić na nocnik nie tylko jedyneczkę, ale i dwójeczkę. No, nie… Niestety. Tak to nie działa.

Nie będę Wam tu przytaczać badań, ani opierać się na naukowych doniesieniach, bo są one po prostu dostępne chyba już w każdym możliwym miejscu i chyba każdy bloger parentingowy czy specjalista działający w internecie, poruszał ten temat.  Chciałabym powiedzieć Wam, jak rzeczywiście wygląda nocnikowanie. Nie będzie to bajka…

Zaczyna się tak, że kiedy już zobaczysz te sygnały wysyłane przez dziecko stopniowo próbujesz zostawiać je bez pieluchy i zakładasz pierwsze majteczki. Nie! Nie będzie tak, że od razu zawoła: „Mamo, siku! Mamo, kupę!”. Będzie źle… Przesika wszystkie możliwe ubrania. Będziesz musiała wyprać niemal wszystko co masz w domu. Będziesz musiała ścierać wszystko z podłogi i prać dywan, a czasem także kanapę lub łóżko. No cóż… Zdarza się.  Ale to tylko etap. Potrwa na pewno parę tygodni. Może miesiąc, dwa, tyle ile będzie potrzebowało Twoje dziecko.

No dobra, w końcu załapie o co w tym sikaniu chodzi i zacznie siadać na toaletę i wołać. Ale może jeszcze nie robić kupy. Może się bać. To może być dość dziwne uczucie. Dla nas całkiem normalne, ale no nie wiem jakbyś się czuła jakbyś nie wiedziała, co z Ciebie wychodzi i co tam się tak naprawdę dzieje. W tym temacie trzeba przeprowadzić z dzieckiem niejedną rozmowę. Wyjaśnić mu o co chodzi, jak to się dzieje, dlaczego… Tutuaj mogą przydać się różne książeczki edukacyjne, jeśli nie czujesz się na siłach i nie wiesz jak wyjaśnić zagadnienia fizjologiczne, tak małemu dziecku.  Przez jakiś czas możesz jeszcze spotkać kupkę w majtkach…  No cóż… To też pewien etap. W końcu załapie, co z tą kupą.

Później przyjdzie kolej na odpieluchowanie nocne… Tu jest nieco trudnej. Napierzesz się mamo, tych piżamek, kołderek, pościeli, materacy… Oj napierzesz się. Ale spokojnie… To też tylko etap. Może potrwać nieco dłużej niż te poprzednie, ale tu również nie ma czego się bać. Mocno się napracujesz, ale w końcu się nauczy, albo raczej jego układ moczowy się nauczy, żeby być dostatecznie gotowym do etapu pożegnania się z pieluchą na dobre. Pamiętaj, że do wszystkiego trzeba podchodzić na spokojnie. Ja wiem, że choćby się w Tobie gotowało, byłabyś zła i w środku w takich momentach rzucała najgorszymi „urwami”, to na zewnątrz oaza spokoju to podstawa w tym temacie. Poczucie bezpieczeństwa i zapewnienie dziecka, że nic się nie stało będzie tu działało najlepiej. Za każdym razem warto przypomnieć mu jednak gdzie robi się siku i jeszcze je zaprowadzić, żeby załatwiło potrzebę. Nocne moczenie może zdarzać się dzieciom nieco dłużej i jest to zupełnie normalne.

Nie bój się odpieluchowania. Nie bój się, że Twoje dziecko długo chodzi w pieluszce. Może nie jest jeszcze gotowe. Obserwuj. Jeśli będzie gotowe na pewno da Ci sygnały. Wtedy warto zacząć NAUKĘ odpieluchowania. Tak, dobrze zrozumiałaś. NAUKĘ. I będzie ona podzielona na etapy i będzie procesem, dość długim procesem, jak każda nauka. Nie oczekuje efektów od razu, po jednym czy kilu dniach. To może potrwać dobrych parę miesięcy, zanim Twoje dziecko wszystko zrozumie.

Oczywiście są to tylko moje własne doświadczenia i obserwacje, które nie zastąpią profesjonalnej porady lekarza lub psychologa. Jeśli masz jakieś wątpliwości zawsze warto je skonsultować, choćby dla zapewnienia sobie spokoju. Pamiętaj, jeśli masz jakąkolwiek, najmniejszą wątpliwość udaj się do specjalisty. Im wcześniej zareagujesz tym lepiej dla Twojego dziecka.

A Wy jakie miałyście doświadczenia z odpieluchowaniem dziecka? Było łatwo? Jak wspominacie ten okres?

Cześć! Jestem Joanna. Jestem przede wszystkim mamą, ale też spełniam się na polu zawodowym. Mam wspaniałego partnera, który wspiera mnie w moich działaniach i bez niego nie powstałby ten blog. Mam cudownego synka, który codziennie daje mi dobrego kopa do działania! Ukończyłam studia pedagogiczne w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Gorzowie Wielkopolskim, zdałam wszystkie egzaminy studiując Komunikację Społeczną na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – jednak nie podeszłam do obrony, znajdując się wtedy na małym życiowym zakręcie, miałam również epizod dwóch semestrów studiów administracyjnych na AJP w Gorzowie Wielkopolskim, ale z uwagi na trudność pogodzenia wszystkich ról jakie pełnię, musiałam z nich także zrezygnować. Bardzo lubię spędzać czas z moją rodziną w wolnych chwilach, lubię upiec dobre ciacho, kocham i muszę czytać – chociaż 15 minut każdego dnia, oczywiście uwielbiam pisać, ostatnio korzystam wiele z rad Kobiecej Foto Szkoły, uczestnicząc aktywnie w #instawtorku. Fotografuję telefonem. A kiedy udaje mi się nie mieć zrobionych paznokci – lubię odkurzyć moją gitarę.

Jeden komentarz

  • Patrycja

    My w pewnym momencie przeszliśmy ze standardowych pieluch na muślinowe. Nie podrażniały tak jak te produkowane masowo. Mieliśmy wrażenie, że Maja lepiej z nimi funkcjonowała co przełożyło się na łagodniejsze odstawienie pieluch. Kupiliśmy 15 sztuk muślinowych pieluch na https://meadowstale.com/

Zostaw komentarz