Dziecko

Jak nauczyłam zasypiać swoje dziecko w 5 minut? Czyli największa bzdura rodzicielstwa

Z tego postu na pewno nie dowiesz się jak uśpić swoje dziecko w 5 minut, choć wielu rodziców uwielbia przechwalać się jak ich dzieci zasypiają same odłożone do łóżeczka, pozostawione same w swoim pokoju. I oczywiście magiczna pora… O 20:00 wszystkie dzieci są w łóżkach. Serio?[…]

Tak mniej więcej miał się zaczynać ten post i mieć bardziej negatywny wydźwięk. Stwierdziłam jednak, że zrobię ankietę i dowiem się ilu rodziców tak na prawdę wspiera swoje dziecko w zasypianiu, a ilu rodziców wybiera samodzielne usypianie. Chociaż nie zapytałam Was co rozumiecie dokładnie przez samodzielne usypianie. 

Artykuł miał być bardziej negatywny, bo byłam bardzo sceptycznie nastawiona do samodzielnego spania dziecka, zwłaszcza jeśli ono tego nie chce i woli spać z rodzicami. Jednak moje nastawienie nieco się zmieniło, po dłuższym przemyśleniu sytuacji. 

 

Co to w ogóle znaczy samodzielne zasypianie?

No właśnie… Co to znaczy? W teorii oznacza, że odkładamy dziecko do łóżeczka, lub jeśli jest już na tyle duże, samo tam idzie. Oczywiście zaraz po kąpieli, dobranocce i kolacji. Zasypia całkowicie samo, bez Ciebie. Po prostu kładzie się do łóżka i heja! Masz spokój i wieczór dla siebie. 

Przez długi czas wydawało mi się, że to niemożliwe… Dzieci tak nie robią. Ale niektóre rzeczywiście tak potrafią, bez stosowania tych wszystkich drastycznych metod. Jednak nie sprawdzi się to totalnie w przypadku bardzo wymagających dzieci, które potrzebują niemal nieustannej uwagi i obecności rodzica, u dzieci lękowych i bardzo aktywnych, potrzebujących wyciszenia i ukojenia. 

Te dzieci będą wymagały od nas nieco więcej zaangażowania również w codzienne usypianie. Być może z czasem nauczą się zasypiać same, ale dopóki nas potrzebują naszą rolą jako rodziców jest uczestniczyć w codziennych rytuałach.

 


 

 

Czy dzieci naprawdę zasypiają same?

I tak i nie. Cześć dzieci zasypia samodzielnie, a część nie i długo nie może się tego nauczyć. Istnieje jakaś część dzieci, które potrafią położyć się do łóżka i po prostu same zasnąć, odrzucić od siebie wszelkie lęki, nie wyobrażać sobie, że pod łóżkiem, albo w szafie kryją się potwory, albo po prostu nie bać się ciemności.

Prawda jest taka, że zdecydowana większość dzieci do zasypiania potrzebuje kilku bardzo istotnych czynników:

  • poczucia bezpieczeństwa,
  • obecności swojego rodzica,
  • stałych rytuałów, w których uczestniczy aktywnie rodzic.

Dzieci czują się bezpiecznie przy swoich rodzicach. Potrzebują nas, poświęconego przez nas czasu, zwłaszcza, że i tak mamy go w ciągu dnia dla nich bardzo niewiele… Wieczór, przed snem jest czasem kiedy dzieci szczególnie potrzebują obecności rodzica. By poleżał z nimi w łóżku, albo chociaż przy nich posiedział, potrzymał za rączkę, ucałował na dobranoc, zaśpiewał piosenkę, przeczytał książeczki, a przede wszystkim wieczorem szczególnie potrzebują rozmowy, żeby uporządkować sobie nagromadzone w ciągu dnia emocje (zauważyłam, że kiedy przed snem praktykujemy ten rytuał z Leonem, w ciągu dnia jest zdecydowanie spokojniejszy i bardziej chętny do współpracy). 

 


 

 

Nasza historia ze spaniem…

Powiem Wam, że to była chyba najtrudniejsza historia w życiu dla mnie… Pierwszy okres życia Leona to był dla mnie totalny deficyt snu. Byłam niewyspana. Okropnie niewyspana. Leo budził się na karmienie co 15 minut, jako noworodek. Nie byłam w stanie się wyspać kiedy spał w swoim łóżeczku. Totalnie. Karmienie było wręcz niebezpieczne, bo siedząc na fotelu czy sofie i karmiąc go przysypiałam, co groziło upuszczeniem dziecka z rąk. Postanowiłam więc, że Leo będzie spał ze mną. Początkowo czułam się źle, bo nie wiedziałam, że w ogóle tak można. Jedyną drogą było dla mnie spanie dziecka w swoim własnym łóżku. Ale zaczęłam w końcu być wypoczęta. A Leo bezpieczny. 

Do roku Leo miewał też kolki, w nocy bardzo często się budził. Jednak nie było to już co 15 minut. Kilka razy w nocy. Marzyłam o przespaniu całej nocy, zwłaszcza, że jak już mnie obudził to nie mogłam zasnąć ponownie. 

Później mieliśmy pewne rytuały, jak kąpiel, kolacja, wspólne czytanie książek przed snem i śpiewanie kołysanek, głaskanie po plecach i brzuszku. Dalej niektóre z nich stosujemy. Wtedy kładłam Leona spać właśnie o 20:00 tak, jak zalecają wszyscy. Ale wiecie jak to wyglądało? Ja również byłam gotowa do snu, bo pomagając Leonowi zasnąć, czyli spełniając wszystkie rytuały, które trwały około godziny lub czasem więcej zasypiałam z nim o tej 21 czy 22. Nie miałam wcale swojego wieczoru! Jak Wam się wydaje. Byłam już tak zmęczona o tej godzinie, że nie miałam siły na nic. A kiedy zaczęliśmy mieszkać z Tomaszem po prostu nie mieliśmy dla siebie czasu. Może on też już nie pamięta, jak to się kończyło… Ale chcieliśmy mieć wieczór dla siebie, a w efekcie nie mieliśmy dla siebie czasu w ogóle… Bo ja usypiałam Leona i zasypiałam z nim, a Tomasz film oglądać mógł sobie w samotności. 

Jeśli  jakimś cudem udało mi się położyć Leona spać o 20:00, wstawał o 4:00 lub 5:00, co było totalnym hardcorem!

W ciągu pisania tego artykułu nasza historia ze spaniem zdążyła przejść ogromną przemianę. Postanowiłam w końcu kupić Leonowi łóżeczko, chociaż był bardzo niechętny i kategorycznie odmawiał. Postarałam się jednak wybrać model łóżka, który mu się spodoba i będzie bardzo chciał w nim spać. Pozwoliłam też wybrać mu samodzielnie motyw pościeli z ulubioną postacią z bajki. I nie spodziewałam się takiego łatwego przebiegu zdarzeń… Pierwsze dni usypiania nie były zbyt łatwe, bo rytuały bardzo się przedłużały… I sen przychodził dopiero w nocy. Leo często się budził i w efekcie pobudek i tak lądował w naszym łóżku. Jednak jest coraz lepiej. Myślę, że z upływem czasu wszystko się unormuje, a Leon przyzwyczai się do nowego miejsca.

 


 

 

Kłamstwa na temat snu dzieci

Istnieje wiele mitów o dziecięcym śnie. Sami je często powielamy powtarzając innym. Wielu rodziców z tego powodu się obwinia i porównuje z innymi. Potrafimy w okresie noworodkowym czy niemowlęcym mówić innym rodzicom, że dziecko przesypia całe noce… Ale wszyscy wiemy, że to nieprawda. Dzieci w tym okresie nie mają jeszcze unormowanego snu, uczą się rozróżniać dzień od nocy, a częste pobudki chronią je przed nagłym zespołem śmierci łóżeczkowej. 

Później wcale nie jest lepiej. Dzieci nie do końca zasypiają same. Przecież uczestniczymy w ich zasypianiu przez naszą obecność, śpiewanie, czytanie bajki na dobranoc. I nawet jeśli nie zostajemy z dzieckiem do momentu aż zaśnie to i tak towarzyszymy mu w jakimś stopniu w tym procesie zasypiania. Zwykle nie dzieje się tak, że odkładamy czy odprowadzamy dziecko do łóżka i ono już śpi. To trwa… Czasami długie godziny. Starsze dzieci też potrafią budzić się w nocy z płaczem, w pewnym okresie ich życia pojawiają się sny, czasem te złe. Przychodzą do łóżka rodziców i to też jest zupełnie normalne. 

Odłożenie dziecka do łóżeczka czy odprowadzenie go do pokoju i pozostawienie by samo zasypiało wydaje mi się totalnym mitem, który w prawie żadnym wypadku nie ma miejsca… A jednak ciągle przekazujemy sobie takie wiadomości. Zastanawiam się ile w nich prawdy. Ale w moim życiu nie spotkałam prawie żadnego dziecka, które zasypiałoby zupełnie samo. Rodziców mówiących natomiast o tym, że dziecko zasypia samo już tak…

Dajcie znać jak wygląda u Was zasypianie i czy ufacie raczej sobie i potrzebom własnego dziecka, czy wszelkim doradcom? Czy Wasze dzieci zasypiają same czy z Waszą pomocą? I czy śpią same czy może praktykujecie współspanie?

 

Dobrego dnia!

Do następnego napisania!

Cześć! Jestem Joanna. Jestem przede wszystkim mamą, ale też spełniam się na polu zawodowym. Mam wspaniałego partnera, który wspiera mnie w moich działaniach i bez niego nie powstałby ten blog. Mam cudownego synka, który codziennie daje mi dobrego kopa do działania! Ukończyłam studia pedagogiczne w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Gorzowie Wielkopolskim, zdałam wszystkie egzaminy studiując Komunikację Społeczną na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – jednak nie podeszłam do obrony, znajdując się wtedy na małym życiowym zakręcie, miałam również epizod dwóch semestrów studiów administracyjnych na AJP w Gorzowie Wielkopolskim, ale z uwagi na trudność pogodzenia wszystkich ról jakie pełnię, musiałam z nich także zrezygnować. Bardzo lubię spędzać czas z moją rodziną w wolnych chwilach, lubię upiec dobre ciacho, kocham i muszę czytać – chociaż 15 minut każdego dnia, oczywiście uwielbiam pisać, ostatnio korzystam wiele z rad Kobiecej Foto Szkoły, uczestnicząc aktywnie w #instawtorku. Fotografuję telefonem. A kiedy udaje mi się nie mieć zrobionych paznokci – lubię odkurzyć moją gitarę.

Zostaw komentarz