Dziecko,  Lifestyle,  Relacje

Kiedy partner „nie jest” tatą

Czasem w naszym życiu losy potoczą się tak, że biologiczny tata dziecka nie pełni faktycznie swojej roli. Chciałabym, żeby ten wpis był pozbawiony oceny, wzajemnego obwiniania się, czy pretensji. Dlatego też nie będę tutaj wchodzić w szczegóły mojej relacji z ojcem dziecka i nie będę czynić jakiś osobistych wynurzeń w tym temacie. Chciałabym, żeby wszystko pozostało w atmosferze wzajemnego szacunki i jakiegoś zrozumienia. Czasem po prostu tak jest, że rodzice, z różnych względów nie wychowują wspólnie swojego dziecka… I po jakimś czasie pojawia się ktoś inny, kto pełni rolę taty.

Wydawać by się mogło, że to wszystko jest takie proste i łatwo wejść w taką rolę, ale to trochę jak zostanie świeżo upieczonym rodzicem. Wszystko jest nowe i nieznane. Ale partner również może pokochać dziecko jak swoje własne, biologiczne. Dziecko nie koniecznie też musi zwracać się do partnera tato. Pamiętajcie, że nigdy nie wymuszamy tego na dziecku, ani na partnerze. To jest ich wspólna decyzja. Moje chłopaki mówią do siebie po imieniu, a Leo wie, że ma tatę, gdzieś tam daleko i że on może kiedyś zechce go odwiedzić. Nie wchodzę w to. Leo tak zdecydował i na razie tak jest. A jak będzie kiedyś, zobaczymy…

Na pewno to nie jest sytuacja łatwa ani dla partnera, ani dla dziecka ani dla mamy. Wiele też zależy od etapu, w którym nowy partner wkroczył w nasze życie. Jeśli dziecko jest już na tyle rozumne, żeby przyjąć do siebie pewne zdarzenia, możemy mieć nieco problemów z jego zazdrością o miłość mamy, zwłaszcza wtedy kiedy wcześniej mama była tylko dla niego. Dla partnera to nowa sytuacja, jak dla każdego świeżo upieczonego taty, który musi poznać dziecko, nauczyć się z nim funkcjonować i wypracować pewne zasady. Dla mamy i partnera trudne może okazać się wypracowanie wspólnego porozumienia w kwestii wychowania dziecka, zwłaszcza jeśli nasze przekonania, co do tego są rozbieżne. Jednak nie jest to niemożliwe, a wszystko oczywiście da się rozwiązać, rozmawiając i słuchając siebie wzajemnie. Chociaż ja nieraz się trochę denerwuję na niektóre sugestie i czasem na chwilę obrażam, to jednak słucham. Czasem muszę pewne kwestie sobie przemyśleć i dopiero stwierdzam czy jednak jestem za czy przeciw.

Relacja partnera  z naszym dzieckiem w dużej mierze zależy też od naszej wspólnej relacji. Jeśli dziecko widzi, że nam razem jest dobrze, widzi przytulających się i kochających, wspierających się „rodziców” – to ono również będzie reagowało na tę relację bardziej entuzjastycznie. I jeśli ono w tej relacji będzie miało swoje ważne miejsce, jeśli będzie czuło się ważne, kochane i potrzebne, a także gdy rodzice będą poświęcać mu odpowiednią ilość uwagi i czasu to ich wspólna relacja będzie przynajmniej poprawna.

Musimy pamiętać, że zarówno dziecko, jak i mężczyzna mogą potrzebować czasu na zbudowanie czegoś dobrego w kwestii wspólnej relacji. Jedno i drugie przeżywa rozterki. Zwłaszcza jeśli mężczyzna wykazuje się pewną wrażliwością i chce, żeby układało się między nimi jak najlepiej, może przeżywać trudności. Czasem mówi się, że mężczyźni są od trzymania się zasad, a kobiety od kochania, ale w takiej relacji lepiej zbytnio nie obarczajmy partnera egzekwowaniem tych zasad od naszego dziecka, bo to zaburza dobrą relację. Chociaż ważne jest żeby oboje rodzice mieli w tworzenie zasad duży wkład, to przynajmniej w pierwszym okresie niech mama przejmie tę rolę. Później stopniowo, w rolę wchodzi również parter.

Patrzę na sytuację też z perspektywy mojego chłopca, który wspólnie z moim partnerem spędza czas. Kiedy mają swoje męskie sprawy pozwalam im na to. Leo bardzo lubi pomagać w naprawianiu różnych sprzętów. Wtedy odsuwam się trochę na bok i pozostawiam im wspólną przestrzeń, pozostając tą od przytulania i kochania. Albo gdy bawią się w jakieś męskie zabawy, od których serce staje i mam prawie zawał… Ta wspólna przestrzeń – taka męska przestrzeń – pozwala im na budowanie relacji, bez mamy. Może inaczej by to wyglądało, gdybym nie miała syna, a córkę. Dajcie znać jak wygląda to z waszej perspektywy w przypadku posiadania córki.

Temat relacji dziecka z partnerem nie został tutaj do końca wyczerpany, ale na pewno jeszcze pojawi się wiele postów w tym zakresie. Dajcie znać jak wygląda to u Was!

Cześć! Jestem Joanna. Jestem przede wszystkim mamą, ale też spełniam się na polu zawodowym. Mam wspaniałego partnera, który wspiera mnie w moich działaniach i bez niego nie powstałby ten blog. Mam cudownego synka, który codziennie daje mi dobrego kopa do działania! Ukończyłam studia pedagogiczne w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Gorzowie Wielkopolskim, zdałam wszystkie egzaminy studiując Komunikację Społeczną na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – jednak nie podeszłam do obrony, znajdując się wtedy na małym życiowym zakręcie, miałam również epizod dwóch semestrów studiów administracyjnych na AJP w Gorzowie Wielkopolskim, ale z uwagi na trudność pogodzenia wszystkich ról jakie pełnię, musiałam z nich także zrezygnować. Bardzo lubię spędzać czas z moją rodziną w wolnych chwilach, lubię upiec dobre ciacho, kocham i muszę czytać – chociaż 15 minut każdego dnia, oczywiście uwielbiam pisać, ostatnio korzystam wiele z rad Kobiecej Foto Szkoły, uczestnicząc aktywnie w #instawtorku. Fotografuję telefonem. A kiedy udaje mi się nie mieć zrobionych paznokci – lubię odkurzyć moją gitarę.

Zostaw komentarz